Jedna świetna, jedna dobra i dwie takie ... gorsze

 


Przeczytałam świetną książkę, jedną dobrą i dwie  takie … gorsze.

Przeczytałam świetną książkę i jest tak znakomita, że koniecznie muszę o niej opowiedzieć. Choć z drugiej strony nie mam nic przesadnie zaskakującego w tym stwierdzeniu,  bo i poprzednie książki Edwarda Rutherfurda gorąco polecam. Podstawowe informacje, czyli co warto wiedzieć – wcześniej wydano: Paryż, Londyn, Nowy Jork, Rosja, Dublin, Irlandia. Wciąż czekam na przekład jego debiutu, czyli Sarum. Nowość z marca: Edward Rutherfurd,

Tytuł: Chiny

Przekład: Aleksandra Wolnicka

Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2023

Gatunek: powieść historyczna, saga

Ocena: 5/ 5

Suche fakty: akcja obejmuje prawie sto lat – od początku tzw. wojen opiumowych do końca panowania cesarzowej Cixi, czyli od lat 40. XIX wieku do pierwszej dekady XX wieku. Bohaterami, jak to zwykle bywa u Rutherfurda, są przedstawiciele różnych narodowości, stanów społecznych, co brzmi nieco nudno i sztampowo ale o sile przyciągania do kart książki niech świadczy fakt, że ponad 800 stron przeczytałam w niespełna tydzień a księgi, z uwagi na jej rozmiary, nie zabierałam ze sobą, żeby czytać w drodze do pracy. Idealne dla miłośników Przeminęło z wiatrem, Sagi rodu Forsythe’ów, Rodziny Whiteoaków. Obawiałam się, że  jako osoba kompletnie nieznająca historii Chin zniechęcę się do lektury po pierwszych kilkudziesięciu stronach. Na szczęście tak się nie stało i chyba wreszcie zrozumiałam o co chodziło w wojnach opiumowych, kim byli bokserzy i dlaczego dobrze było być mandarynem. Książki Rutherfurda zajmują sporo miejsca na moich półkach ale nie pozbędę się ich i niebawem zmienią adres. Niestety, książki o których piszę poniżej znajdą swoich nowych opiekunów.

                             *

Kolejna rekomendacja –  choć mniej entuzjastyczne niż się spodziewałam. Ebook więc nie zajmuje miejsca na półce.

Autor: Julia Łapińska

Tytuł: Dzikie psy

Wydawnictwo Agora, Warszawa 2023

Gatunek: kryminał (kontynuacja Czerwonego Jeziora)

Ocena: 4/5

W zeszłym roku zachwycałam się (jeszcze nie na blogu)  Czerwonym Jeziorem, debiutem prozatorskim Julii Łapińskiej. Zachwyciła mnie wtedy świeżość motywów i miejsce akcji Borne Sulinowo. Tutaj Bornego jest dużo mniej bo i akcja przenosi się w inne miejsce. Ci sami bohaterowie – fotograf wojenny Kuba Krall, podkomisarz Inga Rojczyk oraz nowe postacie (hmm… czyżby powieść z kluczem albo wyraźna inspiracja znanymi dziennikarzami?). Krall zaprasza przyjaciół na imprezę sylwestrową, na której zjawia się niezaproszona przez gospodarza znana psychoterapeutka. I już wiadomo, że ta przysłowiowa strzelba musi wypalić.

 O tym, że ambicje autorki sięgają poza tworzenie prozy gatunkowej świadczy posłowie. Wzorem skandynawskich kryminałów porusza temat społeczny – stosunek do emigrantów, szczególnie tych o ciemniejszym odcieniu skóry, ksenofobię i rasizm części społeczeństwa, wzrost znaczenia politycznego skrajnej prawicy. I to jest dla mnie zrozumiałe, niestety powieść fabularnie sprawia wrażenie pisanej na kolanie, wątki społeczne przysłaniają sprawność intrygi. Innymi słowy – nie zostałam zaskoczona i nie przeżyłam w finale efektu: wow, więc to tak. Można przeczytać ale nie jest to kryminał wiosny. Ten tytuł może trafić do Anny Kańtoch, której nowa książka ma premierę za dwa tygodnie.

                          *

A teraz pora na zniechęcajki – jak dałam się nabrać na okładkę i znane nazwisko. Pierwsza sytuacja jest związana z piękną okładką. Niczym pies gończy za tropem zająca podążyłam za okładką z motywami antycznymi, która skojarzyła mi się z dobrą przecież książką, czyli Kirke Madeline Miller lub serią butikową wydawnictwa Albatros (czyli na przykład powieści kilkakrotnie przeze mnie przywoływanej Daphne du Maurier lub Diane Setterfield)  Bardzo szybko zatem podjęłam decyzję o nabyciu drogą kupna i zniechęcam Was do pójścia w moje ślady.

 

Autor: Susan Stokes – Chapman

Tytuł: Pandora

Przełożyły Iwona Michałowska – Gabrych, Patrycja Zarawska

Wydawnictwo Kobiece, Białystok 2023

Gatunek: powieść obyczajowo – historyczna z elementami fantastycznymi

Ocena: 3/ 5

Podobieństwo do powieści wspomnianej Miller było złudne. To po części romans historyczny, trochę powieść o klimatach dickensowskich. Wiem, że w tym momencie popełniam anachronizm bo akcja powieści toczy się pod koniec XVIII wieku czyli w epoce georgiańskiej, a nie w wiktoriańskim Londynie) lecz motyw sieroty, chciwego krewnego jak najbardziej koresponduje z Dawidem Copperfieldem czy Oliwierem Twistem. Niestety, ta powieść bardzo powierzchownie traktuje opisywaną przez siebie obyczajowość i kulturę antyczną. Główną bohaterką jest bardzo utalentowana artystycznie i inteligentna Dora Blake, którą przynajmniej nominalnie opiekuje się stryj, oszust i brutal. Dora chciałaby projektować biżuterię, co jak wiadomo nie mieści się w przypisywanej kobietom ówcześnie roli.  Temat był dość ciekawy – rozwój mody na zabytki antyczne i w pewien sposób aktualny gdyż jedna z drugoplanowych, pozytywnych postaci lord Elgin, który nazwijmy to sprowadził do Wielkiej Brytanii zabytki najwyższej klasy jest oceniana bardziej negatywnie w kontekście zawłaszczania dziedzictwa kulturowego, żeby nie powiedzieć kradzieży zabytków, a to jest problem, z którym byłe państwa kolonizatorskie się obecnie zmagają. Zdecydowanie puszczę ją dalej w obieg bo nie mam potrzeby zatrzymywania jej na mojej półce. Spędziłam przyjemnie czas ale czy było to warte pięć dych? Nie sądzę.

                                *

Autor: Laurence Leamer

Tytuł: Kobiety Capote’ego

Tłumaczenie: Natalia Wiśniewska

Wydawnictwo Znak, Kraków 2023

Gatunek: biografia

Ocena: 3 /5

Może tutaj Was zaskoczę ale czekałam na tę książkę. Pierwszy powód – Truman Capote bywał znakomitym pisarzem a jeszcze ciekawszym człowiekiem (pamiętacie film Capote z wspaniałą rolą Philipa Seymoure’a Hoffmana?), znał wszystkich, których wypadało znać w Stanach Zjednoczonych na przestrzeni kilku dekad, był influencerem zanim powstało to pojęcie. Drugi powód – na łamach nieistniejącego już Harper’s Bazaar kilkakrotnie przywoływano postaci Łabędzic Capote’a – pięknych, wpływowych przedstawicielek najwyższej klasy społecznej, szerzej – poza Jacqueline Kennedy Onassis i jej siostrą Lee Radziwiłł – w Polsce nieznanych i był to temat szalenie interesujący. Mówimy o wąskim gronie niewiarygodnie bogatych i stylowych kobiet, które wpływały na wyobraźnię i modę pozostałych w czasach gdy nikomu nie śniło się o mediach społecznościowych. Dla Capote’ego stanowiły mecenaski, nauczycielki stylu, widownię i inspirację. Zamierzał stworzyć dzieło życia w oparciu o ich biografię, wykorzystując ich sekrety, zakulisowe informacje, często stawiające je w negatywnym świetle.

Na okładce umieszczono zachętę: Sniadanie u Tiffany’ego, mroczne sekrety i zdrada w świecie glamour, co brzmi kiczowato ale nie powstrzymało mnie, niestety, od zakupu książki. Jakby to ująć – temat – samograj, źródeł – podobno mnóstwo, wielkie pieniądze, kariery, seks i emocje a wyszło bardzo średnie czytadło.

Komentarze

Popularne posty