Naprawdę niekoniecznie. czyli co ominąć
W tym roku mam już na swoim koncie trzy przeczytane książki i te z kronikarskiego obowiązku wymieniam, ale one są dobre, więc nie są tematem wpisu:-)
autor: M. L. Longworth
tytuł: Zbrodnia w Boże Narodzenie
tłumaczenie Agnieszka Nowak - Młynikowska, Małgorzara Trzebiatowska
Smak Słowa, Sopot 2022, e -book
autor: Michel Bussi
tytuł: Reinkarnacja
tłumaczenie: Krystyna Szeżyńska - Maćkowiak
Świat Książki, Warszawa 2022, e - book
To odpowiednio klasyczny kryminał i thriller. Oba polecam, szczególnie wielbicielom gatunku.
Trzecia książka to:
autor: Therese Bohman
tytuł: Ta druga
tłumaczenie: Justyna Czechowska
Pauza, Warszawa 2020
gatunek: powieść obyczajowa, wypożyczona z biblioteki.
Ale tak naprawdę to wpisu zmotywowała mnie słaba książka, której nie polecam. A już na pewno nie warto dla niej wydrenować kieszeni.
A wszystko się tak pięknie zapowiadało. Przy okazji po raz
kolejny się przekonałam, że recenzje zamieszczone na Lubimy czytać coraz
częściej bywają przesadzone. Pierwsza z książek otrzymała właściwie 7, 8 lub
więcej punktów (na 10 możliwych) i wzbudziła wiele zachwytów. A gdy
powiedziałam: sprawdzam, to już było gorzej.
Autor: Ginny Myers Sain
Tytuł: W mroku płytkich kłamstw
Przełożyła Kaja Makowska
Grupa Wydawnictwo Kobiece, Białystok 2022
Gatunek: thriller ?
Ocena: 3/5
Uwagę przyciąga ładna okładka, wśród roślin wodnych czai się
oko aligatora. Tytuł z gatunku tych, jak to mówię – niepodobnych do niczego.
Nie ma właściwie większych szans, żebym go zapamiętała i szczerze – nie warto.
Zawiązanie akcji – do mieściny na mokradłach Luizjany
przyjeżdża na wakacje siedemnastoletnia Grey, poza spotkaniem z babcią i
przyjaciółmi przyświeca jej cel odnalezienia prawdy o zaginionej kilka miesięcy
wcześniej przyjaciółce. I tutaj po kilkudziesięciu stronach zrodziła się we
mnie pierwsza wątpliwość – czy ja do licha czytam powieść dla nastolatków (tzw.
young adults) czy dla dorosłych? Nie wiem tego właściwie do teraz. Ale
przyjmijmy, że te ustalenia to dziaderskie nudy. Tak czy owak rzecz jest
napisana z perspektywy egzaltowanej nastolatki (ten opis sceny erotycznej
przywodzi na myśl Bravo lub Harlequina) i to jest moim zdaniem, główny zarzut –
to książka słaba literacko. Próbowałam się w niej doszukać tej wrażliwości, co
choćby w Tam, gdzie śpiewają raki, ale nie udało mi się.
La Cachette jest miejscowością wróżek, tarocistek i
wszelkiego rodzaju jak to się ich nazywa w książce spirytystów. Niestety, tutaj
okazałam się nudną racjonalną myszą biblioteczną i kompletnie mnie to nie
złapało za serce. Blurb na okładce jest chyba ciekawszy niż treść samej
powieści. Przeczytać i zapomnieć następnego dnia. I tyle. Pożyczyć bo ponad 40
złotych można lepiej wydać.


.jpg)
Komentarze
Prześlij komentarz