Taki sobie misz masz, czyli co zabrać na wakacje? Część 1 

 

Bartosz Szczygielski, Nie chcesz wiedzieć, Wydawnictwo Czwarta Strona, Poznań 2022

Gatunek: kryminał

Ocena: 3/5



Można, ale nie trzeba! Kryminał Szczygielskiego nie stanowi obrazy dla intelektu, ale też nie zapada bardzo w pamięć. Mój egzemplarz wypożyczyłam z biblioteki i tak jest chyba najlepiej. Ewentualnie przy własnym zakupie proponuję przekazać dalej. Kiedyś nazywano taką literaturę literaturą wagonową -  miłe uprzyjemnienie kilku godzin podróży albo wieczoru. Dla mnie odskocznia od bardzo wyczerpującego emocjonalnie Testamentu Niny Wӓhy, który nota bene polecam wszystkim wielbicielom powieści psychologicznej. Nie ujmując Testamentowi  jego zalet musiałam odetchnąć od ponurej fińskiej wsi. Co znalazłam u Szczygielskiego – wartką akcję, ciekawą bohaterkę. Minus stanowią mało prawdopodobne rozwiązania fabularne i rozwiązania z gatunku: zabili go i uciekł, co mi nieco przypomniało lekturę powieści Guillaume’a Musso – myślę sobie, co za chała i czytam dalej😊. Zanim pan Szczygielski oburzy się na określenie chała – najpierw uprzedzę, że to kryptocytat (można pokusić się o odgadnięcie z kogo), a potem przypomnę, że chyba każdy twórca literatury popularnej chciałby odnieść sukces porównywalny z Musso. Co przykuło moją uwagę to kobiece bohaterki – jest ich więcej niż bohaterów męskich i już mam kilka pomysłów kto mógłby zagrać główne role – Danuta Stenka, Aleksandra Konieczna jako Wiktoria, Justyna Wasilewska jako Agata? Gdyby za kamerą stanął Xawery Żuławski adaptacja mogłaby być lepsza od pierwowzoru Poza tym lubię gdybanie co by było…,  autor stosuje właśnie takie rozwiązanie fabularne, opierając się o wykładnię kart tarota.. Do Szczygielskiego, w odróżnieniu od Czornyja, jeszcze kiedyś wrócę.

 

M.L. Longworth, Tajemnice Bastide Blanche, tłumacz Małgorzata Trzebiatowska, Sopot 2022, e-book

Gatunek: kryminał

Ocena: 4/5



To już siódma część cyklu, który uprzyjemnił mi ubiegłoroczne lato. Polecam zwłaszcza miłośnikom francuskiej kuchni. Istnieje ryzyko, że będziecie podjadać podczas lektury, gdyż bohaterowie sporo jedzą i to właśnie jedzenie i wino są jednym z bohaterów cyklu, obok sędziego Antoine’a Verlague’a oraz profesor prawa Marine Bonnet. Każdą część można czytać oddzielnie, ale jeśli ktoś byłby zainteresowany kolejnością, to podaję takową:

1.     Śmierć w Chateau Bremont, 2. Morderstwo przy rue Dumas, 3. Morderstwo w winnicy, 4. Morderstwo na Ile Sordou, 5. Tajemnica odnalezionego płótna Cezanne’a, 6. Klątwa fontanny, 7. Tajemnice Bastide Blanche.

Mary Lou Longworth, jak wynika z kwerendy Wikipedii, ma nas uraczyć jeszcze trzema częściami cyklu, z którego ostatnia jest zapowiedziana na październik tego roku. Autorka od 1997 roku mieszka w Aix - en - Provence i opisuje ten region z ogromną miłością, chyba porównywalną do tej, którą żywi Frances Mayes do Toskanii (pamiętacie Pod słońcem Toskanii, po lekturze którego zapewne wszyscy chcieli rzucić nudną robotę i znaleźć za bezcen zrujnowaną willę itd.). Zatem po lekturze Longworth będziecie chcieli pojechać choćby na wakacje do Prowansji, mimo że odsetek niepospolitych morderstw jest spory, ale cudzoziemców czarne charaktery Longworth raczej zostawiają w spokoju.

 

 

Agata Romaniuk, Proste równoległe, Wydawnictwo Agora, Warszawa 2022, e-book (dostępne również w postaci papierowej, podobno z piękną okładką😊)

Gatunek: powieść obyczajowa

Ocena: 5/5




Właściwie znam książki Autorki już od pewnego czasu, gdyż zagościła w moim domu jako autorka serii o Kociej Szajce (a jak pewnie znający nas osobiście wiedzą – razem i z osobna mamy rodzinnie hopla na punkcie kotów i szykujemy się do wydania antologii – motyw kota w literaturze😊). To oczywiście żart, ale gdyby taka powstała to rewelacyjna Kocia Szajka grasująca w polskim i czeskim Cieszynie znalazłaby w niej poczesne miejsce.

Akurat w Prostych równoległym o kotach nie ma zbyt wiele i nie jest to również kryminał, choć zaczyna się od zagadki zaginionych skrzypiec, która nie jest szczególnie trudna do przejrzenia. Powieść pochłonęłam jednym tchem i nie chodzi tutaj o fakt utożsamienia się z bohaterkami, tylko żywą i wciągającą historię. Powieść o kobietach bez czułostkowości ale i pozostawiająca kilka niedomówień. Mamy dwie główne bohaterki i ich życiowe wybory na tle powojennej historii Polski. Inspiracją dla autorki była między innymi Wanda Wiłkomirska. Moim zdaniem dla wielbicieli muzyki poważnej to lektura obowiązkowa.

 

Ashley Audrian, Odruch, przełożył Łukasz Praski, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 2021

Gatunek: thriller psychologiczny (zgodnie z informacją na okładce)

Ocena: 4/5



Książkę dołączono do sierpniowego magazynu Zwierciadło. Wspominam o niej bo może ktoś zauważy to wydanie w kiosku i będzie się wahać, czy zakupić. Ja zazwyczaj omijam książki, które stanowią dodatek do miesięczników bo wydaje mi się, że one po prostu gdzieś tam zalegały i teraz wydawca się ich pozbywa. Może to błędne przekonanie, nie jestem przecież obeznana z polityką wydawniczą. Tymczasem jednak skusiła mnie okładka  - w subtelnych fioletach, nawiązująca do testu Rorschacha. Określenie z okładki – thriller psychologiczny nieco skoryguję – bardziej powieść psychologiczna niż thriller, choć ostatnia scena daje efekt wow. Rozumiem, że powieść psychologiczna ma marketingowo mniejszą siłę rażenia.

Narratorka Blythe do pewnego momentu wiedzie idealne życie narzeczonej, przyszłej matki, a potem rodzi się córka i Blythe nie potrafi jej pokochać choć obiecywała sobie, że będzie lepszą matką niż jej matka i babcia. Co więcej, dopatruje się w zachowaniu dziecka wyraźnej niechęci, wręcz nienawiści wobec siebie, czego oczywiście nikt poza nią nie dostrzega. Jako czytelnicy opieramy się na oglądzie kobiety, która zmaga się z przeszłością niekochanego dziecka i bardzo chce być idealną matką, może więc nie powinniśmy bezgranicznie wierzyć w jej wersję wydarzeń.

Gdyby uprzeć się przy wpisaniu Odruchu (nawiasem mówiąc/pisząc angielski tytuł Push (Pchnięcie) jest bardziej adekwatny do treści) do thrillera to tam niewiele się dzieje fabularnie – nie ma psychopatycznego mordercy, dzielnego policjanta, zagrożenie jest zupełnie innego rodzaju, zatem prędzej można powieść Audrain podciągnąć pod domestic noir.  Całkiem nieźle napisane, zatem łapcie sierpniowe Zwierciadło.

Ostatnia propozycja jest ciężka – dosłownie i w przenośni, ale zafrapował mnie tytuł i nazwisko autora.

Niall Ferguson, Fatum. Polityka i katastrofy współczesnego świata, przełożył Wojciech Tyszka, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2022

Gatunek: literatura popularnonaukowa (historia świata)

Ocena: 5/5



Nie przerażajcie się tytułem ani tematyką – Niall Ferguson pisze w przystępny i atrakcyjny sposób, swoje wywody okrasza cytatami literackimi. Muszę następnym razem sięgnąć po prace polskich historyków, czy na przykład cytują Mickiewicza, Słowackiego lub przynajmniej Miłosza bo Ferguson sięga do Szekspira. Zresztą któż nie sięga do Szekspira, wszak my wszyscy z niego 😊. Nie chcę, żeby cytowanie Szekspira było jedynym wyznacznikiem tego, czy tekst jest dobry, ale raczej chodzi mi o wyrażenie hipotezy, że autorzy, którzy są oczytani i dobrze znają klasykę lepiej piszą. Ferguson wychodzi oczywiście od Covid – książka zaczęła powstawać w 2020 roku, ale jej ambicje sięgają poza tzw. bieżączkę: Dlaczego jednak niektóre społeczeństwa i państwa reagują na katastrofy o wiele lepiej niż inne? Dlaczego część z nich się rozpada, większość jakoś się trzyma, a nieliczne wychodzą z kryzysu nawet silniejsze? I dlaczego polityka sama z siebie doprowadza czasem do katastrofy? Oto zasadnicze pytania stawiane w niniejszej książce. A odpowiedzi na nie są dalekie od oczywistych.

Jestem jeszcze w trakcie lektury, bo nie jest to książka, którą można przeczytać jednym tchem. Mój egzemplarz jest upstrzony karteczkami (liczba widoczna na zdjęciu znacznie się zwiększyła), w czasie czytania co rusz miałam ochotę głośno odczytywać fragmenty mężowi, ale powstrzymała mnie myśl, że lepiej gdy przeczytają ją sam. W miarę możliwości podarujcie sobie przyjemność czytania Fergusona – polecam jeszcze Dom Rotschildów oraz Potęgę pieniądza.

Komentarze

Popularne posty