Co zabrać na wakacje - cz. 2

 

Mam dla was: czytadło na plażę, nieco bardziej ambitne czytadła i jedną petardę. Dopasowanie książek do powyższych kategorii pozostawiam już wam. Dwie książki z biblioteki, dwie zakupione osobiście. Tym razem wszystko papierowo, choć dwie są dostępne również jako e-booki. Ogólnie to są polecajki,  nie zniechęcajki. Wydaje mi się również, że otwierają przestrzeń do rozmów ze znajomymi, tymi czytającymi,  bo może akurat wzbudzą skrajne oceny albo skojarzenia.  Może w ogóle Wasze opinie będą odmienne od moich. Próbowałam zmienić ustawienia i proszę spróbować podzielić się komentarzem pod postem. Jest szansa, że uda się go zamieścić 😉.




Zaczynamy po amerykańsku:

Amor Towles, Lincoln Highway, tłumaczenie Anna Gralak, Wydawnictwo Znak, Kraków 2022

Gatunek: powieść drogi, powieść łotrzykowska, książka o książkach😊

Ocena: 5/5

Miałam już nie kupować książek, ale moje nogi jakoś same trafiły do księgarni Victoria, a ręce skierowały się w stronę ponad  pięciuset stronicowej powieści Lincoln Highway. Na okładce same pochwały spływające spod pióra Joanny Bator, Michała Nogasia, anonimowych recenzentów amerykańskich czasopism, Ann Patchett (polecam Wam bardzo gorąco Dom Holendrów jej autorstwa). I wszystko to jest piękne i cudowne, ale nie do końca prawdziwe, bo to nie tylko powieść o podróżowaniu, powieść łotrzykowska o czterech młodych chłopakach, jednej bystrej dziewczynie, młodszym bracie, imienniku greckiego herosa i kilku nikczemnikach, ale przede wszystkim opowieść o potędze opowiadania, o tym, że może istniejemy, bo opowiadamy – nieważne prawdziwe lub wymyślone historie. Punkt wyjścia jest następujący – Emmet Watson opuszcza poprawczak, wraca na rodzinną farmę i przekonuje się, że wierzyciele za kilka dni zajmą wszystkie ruchomości i nieruchomości poza samochodem. Planuje zatem z młodszym bratem udać się do Kalifornii w poszukiwaniu pracy, ale jak to z planami bywa wszystko koncertowo bierze w łeb.

Trochę w Stanach, trochę w Maroku:

Alexandra Andrews, Pozorantka, przełożyła Katarzyna Rosłan, Wydawnictwo W.A. B. Warszawa 2022 – dostępny jest też e-book

Gatunek: thriller (ale o książkach😊)

Ocena: 4/5

Nie szalałabym na miejscu wydawcy z etykietą thriller, choć rozumiem, że to się lepiej sprzedaje, podobnie jak okładka, która musi budzić dreszcz grozy (spływająca krew). Z drugiej strony wolę podobną sterylność niż kiczowatość niektórych okładek, które muszą pomieścić i twarz wykrzywioną strachem i narzędzie zbrodni. Powieść  wypożyczyłam z biblioteki, ale to jeszcze tegoroczna nowość, więc może ktoś pokusi się o kupno albo wypożyczenie. Pisząc bardzo ogólnie – główna bohaterka Florence jest bardzo ambitną asystentką redaktorki wydawnictwa literackiego i niespełnioną pisarką, zostaje asystentką pisarki ukrywającej się pod pseudonimem Maud Dixon (angielski tytuł brzmi właśnie Who is Maud Dixon?). Ponieważ spora część książki dotyczy albo środowiska pisarskiego albo pisania czy literatury w ogóle, to czytało mi się to przyjemnie. Wbrew zapowiedziom na okładce – zwyczajowym entuzjastycznym fragmentom recenzji, nie ma w tej powieści aż tylu zwrotów akcji i jakiegoś wielkiego wow na końcu, zakończenie jest raczej konsekwentne wobec rozwoju akcji.

W Stanach, ale o Rosjanach:

George Saunders, Kąpiel w stawie podczas deszczu * w trakcie której czterech Rosjan prowadzi warsztaty pisania, czytania i życia, przełożył Krzysztof Umiński, Wydawnictwo Znak, Kraków 2022

Gatunek: podręcznik pisania

Ocena: 5/5

W tym momencie, drogi czytelniku, zadajesz sobie pytanie, czy aby lipcowy żar nie wpłynął na mnie negatywnie albo pokiwasz głową, że zawsze podejrzewałeś, że ukradkiem piszę wielką polską powieść i potrzebuję kursów pisania.  Po dwakroć nie – po pierwsze o książce już czytałam wcześniej w dwumiesięczniku Książki i mój wybór w krakowskiej księgarni De revolutionibus  był jak najbardziej świadomy, po drugie – nie zamierzam pisać powieści ani nawet  krótszych form prozatorskich (poetyckich tym bardziej). Dlaczego zatem poświęcam pieniądze i czas na lekturę amerykańskiego podręcznika do literatury i pisania?  Otóż George Saunders mógłby napisać instrukcję obsługi kuchenki mikrofalowej i też byłaby warta przeczytania. Na marginesie – jedną z najdziwniejszych książek, które przeczytałam był Lincoln w bardo tego właśnie autora, które jednym zdaniem określę jako Dziady cz. II łamane przez Treny z Abrahamem Lincolnem jako Kochanowskim. Czy wystarczająco zachęciłam do lektury 😉?

Saunders pokazuje, w jaki sposób wykłada praktycznie teorie opowiadania analizując opowiadania Czechowa, Turgieniewa, Tołstoja i Gogola. Wstyd przyznać, ale znałam tylko jedno z tych opowiadań – Nos Mikołaja Gogola, a i to jeszcze ze szkoły średniej. Książka zawiera opowiadania i podsuwa błyskotliwe sposoby interpretacji i analizy  - pociachania tekstów na fragmenty, wywrócenia na drugą stronę, żeby zobaczyć jak pozornie nieznaczące elementy wpływają na całość. To, co napisałam brzmi szalenie drętwo, a książka skrzy się od dowcipu i autoironii.

I jeszcze jedno – autor i za nim tłumacz,  konsekwentnie zwraca się do czytelniczek, pisarek, autorek – być może faktycznie uczestnikami jego seminarium na uniwersytecie w Syracuse są kobiety, ale i odbiorcami literatury w Polsce są przecież w większości kobiety.

Na Kresach (uwaga -  będzie sentymentalnie):

Małgorzata Niezabitowska, Światłość i mrok,  Wydawnictwo Znak, Kraków 2022 – dostępny jest również e-book

Gatunek: powieść obyczajowa

Ocena: 4/5

Planowałam lekturę debiutu prozatorskiego Małgorzaty Niezabitowskiej od chwili gdy przeczytałam zapowiedzi wydawnicze, potem odłożyłam zakup na moment przypływu gotówki, ale skoro egzemplarz trafił do filii nr 20 to już nie mogłam zwlekać. Bardzo pozytywnie wypowiedziała się o książce, a przynajmniej pierwszych rozdziałam Miriam Sygner, której profil Jestem Żydówką obserwuję na Instagramie. Zwróciła uwagę na oddanie głosu Chanie – chasydce z wołyńskiego miasteczka, to jej oczyma widzimy na przykład tradycyjne wesele. To samo wydarzenie opisuje również Jan, syn miejscowego dziedzica, właśnie wtedy zakochuje się na zabój w Chanie i to ta, niemieszcząca się w głowach  współczesnych miłość jest głównym motywem powieści. Inni narratorzy – brat Chany – komunista, siostra, brat, matka Jana wprowadzają odmienne perspektywy i wątki. Uczepię się jak rzep właśnie tej indywidualizacji – naiwne pojmowanie świata przez matkę i siostrę Jana to jedno, a język pochylania się (to chyba najbardziej adekwatne słowo) nad biednymi chłopami to drugie. Zdarzają się i kwiatki łączące wygląd z szlacheckim pochodzeniem, oczywiście odpowiednio przystojny wygląd, co mi przywiodło na myśl Na ustach grzechu Magdaleny Samozwaniec (parodię Trędowatej). Oto próbka Niezabitowskiej: (…) sporo damskich spojrzeń zwróconych było na ojca, który po zdjęciu kapelusza demonstrował w pełni, choć niezamierzenie, bo nie był próżny, swoją dojrzałą, męską urodę, szpakowate gęste włosy, wysokie czoło nad intensywnie niebieskimi oczami i rysy – z dumą wyrażała się o synu babka Worotyńska – wskazujące na najlepszą, szlachecką krew (str. 196).  I aż mnie kusiło, żeby zapytać autorkę, czy to tak na serio? No, ale ja nie mam za sobą szlacheckiego pochodzenia więc może dlatego się czepiam😊. Nie są to też moje klimaty geograficzne, bo jak wiadomo śląska ze mnie dziołcha. Następnym razem będzie pewnie o Od Katowic idzie słońce Anny Malinowskiej (premiera już 17 sierpnia).

Udanej lektury  i rozmów o literaturze!

 

 

Komentarze

Popularne posty