Zatem pierwsze koty za płoty.

 Dlaczego teraz? Po latach pisania recenzji do artPapieru (tu pozdrowienia dla Redakcji - jesteśmy już razem z 20 lat?) i innych czasopism, po nieśmiałych próbach wpisów na fb i instagramie decyduję się na dłuższą formę opowiadania o własnych lekturach. Mam nadzieję, że znajdę potencjalnych czytelników wśród życzliwych znajomych, którzy poświęcą swój czas na przeczytanie średniej długości tekstów. Nie będę omawiać jedynie nowości, choć od takiej nowości zacznę. Będę zaglądać na półki biblioteczne, zakurzone półki księgarskie i wreszcie na nowo odkrywać własny księgozbiór i czytać książki z stosiku wstydu ustawionego obok łóżka. Nie pozostaję w związku zależności z żadnym wydawnictwem ale ostrzegam: książek, które mi się nie podobają nie doczytuję... Szkoda czasu na złą literaturę - to moje motto. No i drugie - nigdy nie lekceważ literatury popularnej. Będę wskazywać książki, które mnie rozczarowały i choć zostały przeczytane do końca  jednak nie będę ich  polecać. 

Zacznę od nowości, którą pochłonęłam w dwa dni i to robiąc szczegółowe notatki. Chciałam się przekonać w jaki sposób będą poprowadzone wątki i wyłapać słabe punkty bo bardzo się w ubiegłym tygodniu rozczarowałam inną  nowością spod pióra znanego nazwiska. Najpierw jednak pochwały - przede wszystkim dziękuję pani Bibliotekarce z zaprzyjaźnionej biblioteki (a musicie wiedzieć, że mieszkam dosłownie nad filią biblioteki miejskiej) za polecenie debiutu powieściowego Julii Łapińskiej. Rzuciłam się na Czerwone Jezioro tak jak mój kot na smaczki o 3.30 nad ranem (jeszcze jedna uwaga - kot na zdjęciu nie jest moim kotem choć nie wykluczam, że moje sierściuchy doczekają się tu swojego miejsca). Bo po pierwsze - miejsce akcji - Borne Sulinowo i okolice obciążone poplątaną, trudną historią i otoczone nimbem tajemnicy miasta nieistniejącego na oficjalnych mapach,  po drugie - kwalifikacje Autorki. No, umówmy się, dziennikarka i reportażystka publikująca na łamach Tygodnika Powszechnego i Polityki (moich dwóch ulubionych tygodników) miała u mnie kredyt zaufania, po trzecie - musicie mi wierzyć, jak to się ciekawie zaczyna. To jest po prostu powieść nieodkładalna. Bardzo wyraziści i niejednoznaczni w ocenie bohaterowie - fotograf wojenny Kuba Krall (celowo nie rozpisuję się o jego zespole pourazowym - zostawiam to bardziej skłonnym do banału recenzentom), który jak przystało na rasowego bohatera kryminału ma niezły bałagan w życiu, ambitna podkomisarz Wydziału Dochodzeniowego w Szczecinku Inga Rojczyk, czarny bohater, którego pokochałam nienawidzić - biznesmen Borys Morozow, bystry obserwator rzeczywistości fotograf Łuszkinow i jeszcze paru innych. Celowo nie wymieniam bardzo ważnego dla akcji nazwiska bo i Kuba Keller  na początku go nie zna, ale daję słowo, że jest tam jeszcze bardzo czarny charakter, którego pokochałby Edgar Allan Poe. 

 Rozpisałam sobie wątki bo chciałam się przekonać, czy czytelnik będzie miał szansę na odkrycie zagadki, czy są mu zostawiane wskazówki tak, że na koniec uderzy ręką w czoło wznosząc okrzyk - a więc to tak. Nie, tak to nie działa. Jednym z wątków jest na przykład tożsamość dziewczyny składającej zeznania, gdyby czytelnik znał ją wcześniej to nie byłoby zaskoczenia. A o to przecież chodzi, o ten dreszcz emocji. Ja uwielbiam kryminały i nie muszę szukać szczególnego uzasadnienia, żeby po nie sięgać ale jeśli ktoś szuka usprawiedliwienia dla tej grzesznej przyjemności to zapewniam, że  Czerwone Jezioro sporo daje czytelnikowi w warstwie faktograficznej, co zresztą wyjaśnia Autorka w posłowiu - żal było jej materiałów zebranych w związku z reportażami, wysłuchanych opowieści i wymyśliła dla nich inną, atrakcyjną formę. 

Julia Łapińska, Czerwone Jezioro, Wydawnictwo Agora, Warszawa 2022, gatunek: kryminał, moja ocena: 5/5 

Nie polecam najnowszego kryminału Roberta Małeckiego, szczególnie dla czytelników, którzy dopiero od Wstydu zaczęliby przygodę z tym autorem. Przeczytajcie chociażby wydane w ubiegłym roku Najsłabsze ogniwo. Co zarzucam najnowszej powieści? Na mnie sprawiła wrażenie napisanej na chybcika - pandemicznego kryminału (no wiecie, maseczki, zamkniecie restauracji- pytanie co to wnosi poza entourage'm).   Gdy przerzuciłam ostatnią stronę zapytałam siebie - to już, tylko tyle? Motywacja bohaterów jest dla mnie niewiarygodna, akcja jest dość statyczna (głównie spotykają się, rozmawiają o przeszłości, teraźniejszości ale niewiele punktów zwrotnych i dziania się). Podczas lektury odnosiłam wrażenie, że bohaterowie po prostu łażą bez sensu, tj. wolno im ale podejrzewam, że oni tak łażą nie do końca zgodnie z intencją Autora, oni mu po prostu robią na złość i tak popsuli tę powieść:-)

Robert Małecki, Wstyd, Wydawnictwo Czwarta Strona, e-book, 2022, gatunek: kryminał, moja ocena: 3/5 


Komentarze

Popularne posty